|

>> góry/duże ściany
>> skały



|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
 |
|
|
 |
|
|
To
był klasyczny wyjazd "na wariata" - zapakować
ile się da na rower i wio...
Nasza trasa obejmowała południe Szwecji - od Sztokholmu
do Ystad, ale po kolei... |
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
Do Szwecji odpływają promy z Gdańska
i Świnoujścia (o tych wiem). My płynęliśmy Polferries z Gadańska
do Nynäshamn , a wracaliśmy z Ystad do Świnoujścia. Można bez
problemu zakupić bilecik, który pozwala wracać z innego miejsca
niż to do którego się przypłynęło. My mieliśmy bilet powroty typu
"open" - termin dowolny, a jedynym wymogiem jest rezerwacja
telefoniczna na 2 do 3 dni wcześniej.
Na większości promów (przynajmniej tak było w roku 2001) transport
roweru jest bezpłatny. Rowery zostawia się w ładowni razem z samochodami
przymocowując je specjalnymi pasami. Dodatkowym plusem podróżowania
z rowerkiem jest fakt, iż wtedy jako pierwsi wchodzimy na prom
i pierwsi go opuszczamy. Do Nynäshamn płynie się "na noc",
ale nie konieczne jest wykupowanie miejsca w kajucie - równie
dobrze można się wyspać na podłodze w klasie turystycznej (zabierzcie
na pokład śpiwory i karimaty). Uwaga dla zmotoryzowanych - jeśli
transportujecie rowery na dachu samochodu, to możecie spodziewać
się wyższej opłaty, sprawdźcie to dokładnie na stronach internetowych. |
|
|
 |
|
|
|
|
 |
|
>>
To co najważniejsze!! W całej Szwecji obowiązują specjalne prawa
tzw. Allemanstratten pozwalające na biwakowanie za darmo
w dowolnym miejscu (oczywiście nie w czyimś ogródku), pod warunkiem
rozbicia namiotu tak aby nie przeszkadzać mieszkańcom. My na przykład
rozbijaliśmy się często nad jeziorami obok publicznych kąpielisk.
Jeśli zamierzamy nocować niedaleko czyjegoś domu lub gospodarstwa,
warto z grzeczności zapytać o pozwolenie. Na pewno nie będzie problemu.
Często nad jeziorami można znaleźć specjalne chatki z paleniskiem
przygotowane do biwakowania. Trzeba pamiętać, że jeśli chcemy spać
nad morzem, to warto mieć ze sobą zapas słodkiej wody. My już piliśmy
słoną herbatę - nie polecamy, za to puree było pycha ?
>> Zakupy: Duuuuży minus tego kraju!! Ceny
przerażające. My kupując przez cały czas tylko picie i chleb wydaliśmy
całkiem sporo kasy. Polecamy zrobienie dużych zakupów "instant"
w Polsce i optymalne
|
|
|
|
|
|
|
|
|
wypchanie sakw. Poza tym sklepy są
naprawdę rzadko i są to raczej duże supermarkety w większych miejscowościach.
Często jadąc przez cały dzień (około 80 km) mijaliśmy tylko jeden
sklep - tam nie ma takich uroczych, wiejskich GS-ów jak na polskiej
wsi. Jeśli chodzi o gaz, to można go spokojnie kupić na stacjach
benzynowych po podobnych jak w Polsce cenach (Primus, Campingaz
itd.).
>> Język: Chyba wszyscy Szwedzi mówią
po angielsku!!! Od 10-letnich smyków po 70-letnich seniorów!!!
Tak więc bariery językowej (o ile znamy ang.) nie ma! To dość
istotne bo język ojczysty Szwedów jest delikatnie mówiąc "ciężki".
>> Ludzie: hmmm.... to jest dziwny naród!
Jest tam naprawdę baaaaardzo bezpiecznie (w mniejszych miejscowościach
nie zamykają nawet samochodów idąc na zakupy do supermarketu!!),
ludzie są bardzo mili, uśmiechają się i nie robią problemów jak
chcemy rozbić namiot obok ich domu, ale... brak tej "słowiańskiej
duszy" :D Robiąc podobne wojaże rowerowe po Polsce nie raz
zdarzało się nam być zaproszonym na kolację, na ciasto i herbatkę
+ opowieści z całego życia, na prysznic :), a w Szwecji ..nic!
Każdy siedzi w swoim domu, na ulicach pustki, ani nie pogadasz,
ani nic....
|
|
|
|
>>
Pogoda: My spodziewaliśmy się ,że będzie "raczej chłodniej
niż cieplej" i ... przeżyliśmy upały życia na siodełku rowerowym!!
Oczywiście, im dalej na północ, tym zapewne chłodniej, ale na naszej
trasie od Sztokholmu "w dół" było baaaaardzo gorąco. Okulary,
kremy z filtrem i kapelusiki obowiązkowo!!!!! |
|
|
 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
|
|
Jak już pisaliśmy zaczęliśmy od dopłynięcia
do Nynäshamn, które leży +/- 50 km od Sztokholmu -> dalej urokliwymi
szlakami rowerowymi do stolicy Szwedów. Sztokholm ogólnie mówiąc
to śliczne miasto położone na wyspach. W każdym punkcie informacji
turystycznej dostaniemy całkiem dokładną mapkę. Niestety, zwiedzanie
miasta na rowerze ogranicza się do przejażdżki po centrum - nie
ma co zrobić z niemiłosiernie wyładowanymi rowerami, więc jedziemy
dalej...
W okolicy (szerokie pojęcie) Sztokholmu są wytyczone prześliczne
szlaki rowerowe, dobrze oznaczone, poprowadzone mało ruchliwymi
drogami lub całkiem osobno łącznie ze specjalnymi mostami i tunelami!
Nawierzchnia na ogół asfaltowa bądź szutrowa. Nazwa owego "systemu"
szlaków to Malardalsleden - łącznie 1000km !!!
Jest też np. szlak prowadzący z Goteborga, przez Sztokholm, do Dolarna
na północy o nazwie Sverigeleden.
|
|
|
 |
|
My dalej udaliśmy się w kierunku południowo-zachodnim.
Sodertalie, Katrineholm, zachodnim brzegiem jeziora Vattern aż do
Jonkopping. Co do wspomnianego jeziora, to jest ono bardzo fajne
- ładne, skaliste brzegi, czysta woda i piękne widoki. Z Jonkopping
prosto jak strzała do Ystad. Co do całej trasy: początkową część
jechaliśmy wytyczonymi szlakami rowerowymi - strasznie "kluczą"
, ale zdecydowanie były to najładniejsze widokowo fragmenty! Niestety
zbliżające się widmo głodu (zapasy niemiłosiernie szybko ubywały)
zmusiło nas do porzucenia "kluczących" szlaków i jechania
prosto "w dół", co kończyło się niekiedy uskutecznianiem
pedałowania poboczem ruchliwych jezdni (ale na szczęście rzadko). |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
 |
|
|
|
|
Fajny wyjazd, ale.... gdybyśmy jeszcze
raz mieli jechać to zdecydowanie wybralibyśmy się dalej na północ.
Zapewne było by tam trudniej pedałować, ale za to ładniejsze widoczki
gwarantowane. Co do naszej trasy to z całego serca możemy polecić
szlaki w okolicy Sztokcholmu i jeziora Vattern - reszta dosyć
przeciętna (wg. nas oczywiście).
Aha - raczej płasko, ale zdażyło się kilka fest podjazdów i ,co
ważniejsze, zjazdów !
>> Tu znajdziecie dwie "poglądowe"
mapki ze szlakami w okolicach Sztokholmu: mapa1
,
mapa2.
Powodzenia!
Lipiec 2001 Fasola & Szyna + dwa niezmordowane bicykle
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
© marcin szymelfenig 2005
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|