>> góry/duże ściany

 >> skały

 

 
 
                     
Dom jest najwyższym szczytem w całości leżącym w Szwajcarii. Góra piękna...
Ścieżka podejściowa zaczyna się w Randa, jakieś 15 km przed Zermatt - dolina Matter.
Do Randa (1420 mnpm) dojedziemy własnym samochodem, autobusem i koleją z miejscowości Visp. W Randa jest bardzo! przyjemny i niedrogi camping z przemiłą obsługą:
http://www.camping-randa.ch/som_e.htm .
Jest możliwość rozbicia namiotu nad Randą, są tam też stare bacówki w których dałoby się też przespać. Z Randa idziemy ok 6h "czystego"marszu leśnymi zakosami. Następnie zaczyna się skalne podejście, miejscami ubezpieczone drabinkami i łańcuchami. Po drodze jest schronisko prywatne. Po wspomnianych ok 6h dochodzimy do..
 
Schronisko Domhutte - ceny standardowo "alpejskie" więc... idziemy dalej jakieś 30-40 min
i mamy do dyspozycji w miarę wygodne platformy na namioty. Woda poniżej moreny bocznej, na której śpimy, na skraju lodowca. Miejsce całkiem fajne,z super widokami na Matta, a dodatkowo mamy już bliżej do szczytu :) Aha, na zewnątrz schroniska jest "mini meteo" - można sprawdzić na barometrze ciśnienie.
   
Z Domhutte idziemy dalej moreną z lewej strony lodowca Festi. Po pewnym czasie (oj, znowu nie pamiętam dokładnie!) - ok 40 min. jesteśmy zmuszeni zejść na lodowiec Festi, mocno "pocięty" szczelinami, ale w miarę bezpieczny (szczeliny są w większości poodkrywane). Dalej lodowcem do przełęczy FESTIJOCH (3723). Tutaj pierwsze ( i, w zależności od wyboru dalszej trasy, może być również ostatnie) "trudne" technicznie miejsce (II+ w skali UIAA), często oblodzone. Jest to skalny odcinek rynien którym wchodzimy na przełęcz.
 
..mamy do wyboru dwie trasy: "standardową", najłatwiejszą, idącą północnym zboczem, lub
zdecydowanie trudniejszą, ale fajniejszą :) północno-zachodnią granią (NW Ridge). My zdecydowaliśmy się wchodzić trudniejszą a schodzić łatwiejszą - polecamy! Ale pokoleii...

Jeśli zdecydujemy się na trudniejszą wersję to z Festijoch nie musimy schodzić na lodowiec tylko od razu idziemy "na grań". Owa grań to śniezno-skalna trasa, miejscami mocno zalodzona!!! i stroma!! (AD+/miejsca III+) - dla lepszego komfortu mogło by się przydać kilka śrub lodowych + dobre dziabki. My niestety nie mieliśmy tego komfortu i musieliśmy bardzo "czujnie" iść do góry wyrąbując stopnie (lód był taki, że nasze raki nie chciały się wbijać!). Trzeba też uważać na luźnie kamienie na odcinkach skalnych! Poza tym ok. Na szczycie plastikowy!!! krzyż :)

Jeśli zdecydujemy się wchodzić łatwiejszą trasą, to musimy zejść na lodowiec (była dłuuuuga drabina ułatwiająca przebycie szczeliny brzeżnej). Dalej zataczamy spory łuk omijając silnie popękane miejsca lodowca i już cały czas pod górę średnio stromym śnieżnym zboczem aż na sam szczyt.

Nam cała wycieczka z Domhutte i z powrotem zajęła dosyć sporo :) bo z 12h, w sumie bez żadnych większych odpoczynków - zalodzona stromizna na wejściu trochę nas przetrzymała:)

>> TU do ściągnięcia "mini" mapa
>> Góra warta grzechu!!! szczególnie w wersji "trudniejszej" NW granią. Ale zagrożeń obiektywnych niestety dość sporo!!! Luźne kamienie, zalodzenie, stromizna, duża ekspozycja. ...ale warto:) POLECAM GORĄCO - najfajniejszy czterotysięcznik na którym byłem!

>> Dla "zaprawionych w bojach" i ambitnych wiele kombinowanych tras: np. trasa Lenspitze - Dom - Taschorn. Wymagająca trasa.

>> Konieczna lina! sporo szczelin!
>> Bardzo fajny camping w Randa - można się targować :)
Powodzenia

sierpień 2003: Własenek, Muzzy, Szyna

 

© marcin szymelfenig 2004