>> góry/duże ściany

 >> skały

 

 
 
   
Jest to świetne rozwiązanie dla wszystkich osób, mających wielką chęć pozwiedzać Europę (która da się lubić ;) ) lecz nie dysponują wielkimi funduszami, nie kochają życia w luksusie, boją się jeździć wyłącznie stopem lub nie mają prawa jazdy ;)Środkiem transportu jest tu bowiem POCIĄG (der Zug, a train, ett tag, ????), a cały tzw. fahrplan ustala się samemu (w zależności od fantazji, pieniążków i kondycji).
INTERRAIL to bilet, który można nabyć w każdej międzynarodowej kasie na dworcu kolejowym. Zależnie od czasu, którym dysponujemy, liczby stref, na które podzielona jest Europa, i które chcemy odwiedzić oraz naszego wieku dostępne są różne warianty INTERRAILA:
1. Bilet wykupuje się na jedną lub więcej stref (patrz mapka)
2. Bilet na jedną strefę ważny jest 16 dni, na dwie strefy 22 dni, a tzw. globalny (na całą Europę) jeden miesiąc.
3. Największe zniżki są dla osób poniżej 26 roku życia i dla dzieci<12
Wszystko można sprawdzić na przykład tu: http://www.interrailnet.com/
Bilet ten jest imienny. Przy kupnie i w czasie podróży konieczne jest posiadanie paszportu. Ceny, wiadomo, zmieniają się co roku i są podawane w Euro, dlatego warto dowiadywać się bezpośrednio w kasach. Tym bardziej, że dla Polaków ceny są niższe niż te podawane na zagranicznych stronach interrailowych!
 
Idąc do kasy aby kupić bilecik trzeba mieć już ustalone ramy czasowe wyprawy. Należy PAMIĘTAĆ O PASZPORCIE (my na przykład musiałyśmy wracać do domu po ten dokumencik..). Warto mieć przy sobie większą ilość gotówki (niż wyliczona na podstawie kursu kantorowego), bo PKP ma w komputerze swoje własne (na ogół inne) przeliczniki Euro na złotówki, a za bilet można płacić tylko w PLN!!KONIECZNIE!!! należy przyciskać panią w kasie o wydanie "Biletu tranzytowego" tj. takiego, który uprawnia nas do dojazdu do granicy wybranej strefy za 50% ceny. Bilet taki kupuje się również na powrót (minusem jest to, że musimy od razu zadeklarować trasę jaką będziemy wracać). Ponadto w Niemczech na ten bilet jesteśmy uprawnieni do podróżowania również pociągami IC (InterCity), EC (EuroCity) oraz EN (EuroNight) natomiast w innych krajach za podróż tymi pociągami trzeba dopłacać około 5 euro.
   
Nie trzeba nadmieniać, że długie trasy pociągiem najlepiej pokonuje się w większej  
grupie osób. Chodzi nie tylko o dobrą zabawę, ale też o wygodę i bezpieczeństwo. My na przykład podróżując nocą zawsze ustalałyśmy warty i jedna musiała czuwać nad śpiącymi i bagażem:) Nie jest to konieczne gdy jedziemy pociągiem z przedziałami - wtedy blokowałyśmy drzwi trokami od plecaków i będąc same w przedziale urządzałyśmy najpierw małą imprezko-kolacyjkę, potem trochę snu przed zwiedzaniem. Większość zagranicznych pociągów ma tę super zaletę, że nawet w przedziałach 2 klasy siedzenia się rozkładają i cały przedział zamienia się w wielkie łóżko.
           
Nie będziemy tu wypisywać takich rzeczy jak karrimatki, gaz, śpiwory itp. bo to dla każdego globtrotera jest chleb powszedni ;) Wymienimy jednak takie gadżety, które nam umiliły podróże oraz takie przez których brak cierpiałyśmy:) Przede wszystkim dzięki temu, że zabrałyśmy dyktafon mamy świetną pamiątkę w postaci dziennika z podróży. Genialnie oddaje on atmosferę każdego dnia, a słuchając naszych relacji z łoskotem pociągu w tle przypominamy sobie te długie godziny w nim spędzone ;) Nie sprawdziło się w naszym przypadku dźwiganie książek. Po prostu nie ma na to czasu. Jeśli nawet któraś z nas zabierała się do czytania, to po męczącym dniu zwiedzania momentalnie zasypiała nad książką. BARDZO przydatny jest korkociąg jako narzędzie wspomagające wieczorny relaks ;) jednak my bazowałyśmy na specjałach w pudełkach, co było tańsze i bardziej wygodne:) Również ogromnie ważną rzeczą jest budzik - lepiej przecież nie przespać stacji lub nie zaspać na pociąg...
Jeśli zmierzacie na południe, to dobrze jest zabrać ze sobą słowniczek lub rozmówki - wtedy szukanie drogi z pewnością potrwa o połowę krócej. Poza tym w tej kwestii najlepiej polegać na sobie :) i od razu po wyjściu z pociągu iść do informacji turystycznej i wziąć mapki i broszury. Są one dostępne wszędzie i są darmowe. Przydaje się także atlas samochodowy. Nam na przykład zdarzyło się jechać stopem. Jeśli chodzi o plecaki to najlepszym patentem na czas zwiedzania jest oczywiście zostawianie ich w skrzynkach na bagaże, które są prawie na wszystkich stacjach (jeśli ich nie ma to z pewnością jest przechowalnia bagażu, która jednak na ogół jest sporo droższa). My doszłyśmy już do takiej perfekcji, że po małych przepakowaniach do największej ze skrzynek pakowałyśmy 3 spore plecaki i wtedy kosztowało nas to tylko 2-3 euraki w zależności od miasta:) Dodatkową oszczędnością było spanie nie na campingach (tam spędziłyśmy tylko 4 noce) ale na dworcach kolejowych. My zwiedzałyśmy południe Europy i tam jeśli chodzi o dziewczyny, to jeśli się spyta panów dowodzących na dworcach to ze spaniem nie ma problemu. Ba! Najchętniej wzięli by nas do domu ;) Ale tutaj uważajcie mocno drogie dziewczęta, bo za takie luksusy oczekiwana jest zapłata w naturze.. ZAWSZE!! Na dworcu natomiast jest całkiem sympatycznie :) i bezpiecznie, a jedyna wada to pan/pani o 5 rano zapowiadający/a pociągi.  
       
Wyruszyłyśmy z naszego "pięknego" miasta Łodzi na zachód do Niemiec i stamtąd na południe do Neapolu. Jest to całkiem miłe miasto, warto je zwiedzić. Następnie na noc pociągiem na Sycylię, a dokładnie do Taorminy i na camping do Letojanni. Objechałyśmy pociągiem prawie całą Sycylię. Byłyśmy w Katanii (w tym na Etnie - wjeżdża tam autobus z Katanii za 4,75 euro), w Syrakuzach, Agrigento, Roccapalumba, Palermo, San Filippo, Cefalu, a na końcu w Milazzo. Potem ruszyłyśmy na podbój Rzymu, gdzie nieoczekiwanie złapał nas deszcz... Ale zwiedziłyśmy co trzeba (najlepiej kupić całodzienny bilet na metro i autobusy) i następnie stwierdziłyśmy, że jedziemy na Słowenię :) Już następnego dnia z rana byłyśmy w Trieście i po kilku godzinach w Ljublianie skąd ruszyłyśmy nad słoweński Adriatyk przez Koper do Izoli. Po zapoznaniu się ze Słowenią i po naradzie obrałyśmy nowy kierunek podróży: Szwajcarię. Byłyśmy z Zurychu i Bazylei. Bardzo miłe miasta z świetną atmosferą. Na koniec pojechałyśmy zwiedzić Berlin i po nocy spędzonej na Dworcu ZOO pojechałyśmy do Drezna i wreszcie do Wrocławia na upragnione piwko i knyszę ;)
       

My byłyśmy bardzo zadowolone z INTERRAILA i super spędziłyśmy czas zwiedzając kawał Europy. Zdecydowanie polecamy każdemu taki wyjazd :) Jedyny minus całej zabawy to niestety jej koszt. Dlatego jeśli ktoś nie ma zamiaru często się przemieszczać i dużo zwiedzać to się to po prostu nie opłaca. Wydatki nie kończą się przecież na kupnie biletu INTERRAIL, trzeba jeszcze dokupić bilety dojazdowe do granicy wybranej przez nas strefy + mieć w kieszeni małe kieszonkowe na drobne zakupy. Zatem jeśli ktoś planuje taki wyjazd, to jeszcze raz polecamy gorąco, ale trzeba zacząć oszczędzać i jeszcze przed wyjazdem dobrze wszystko zorganizować.

>> Zapraszam do FotoGalerii

lipiec 2004: Fasola, Tabaszek und Madzia




© kasiai piłat vel Fasola & Tabaszek 2005